Mówi ks. Jarosław Tomaszewski, były misjonarz w Urugwaju, obecnie pracujący w Papieskich Dziełach Misyjnych:

– Pierwszy powód jest bardzo osobisty dla każdego misjonarza. Gdy się jest daleko od domu, to jest bardzo ważne, by mieć świadomość, pewność, zaufanie, że ktoś o nas pamięta, że nie zostaliśmy wysłani jak komandosi Kościoła gdzieś daleko – i radźcie sobie sami, przeżyjecie albo nie. Ci ludzie, którzy opuszczają swój dom, ryzykują zdrowiem, życiem, depresją, tęsknotą. I to jest ten dzień pamięci o misjonarzach w takim sensie: jesteśmy z wami, nie jesteście sami na końcu świata, pamiętamy. To jest pierwszy wymiar bardzo personalny, bardzo osobisty.

Drugi wymiar, to jest istota Kościoła. Widzimy dzisiaj w Polsce, że jeżeli Kościół nie przekracza ustalonych już granic, jeśli kontentuje się ludźmi, których już ma w ławkach, w sakramentach, na katechezie, to jest to Kościół obumarcia, Kościół regresu, nawet jeśli są jeszcze pełne świątynie. Kościół rozwoju, Kościół młodości to jest Kościół, który ciągle patrzy poza granice katolicyzmu, gdzie są ludzie potrzebujący Boga, gdzie są ludzie obrażeni na księdza, gdzie są ludzie myślący połowicznie. To jest duch Kościoła, który go ciągle odmładza. Chęć kontaktu z takimi ludźmi to jest misja. Czy oni uwierzą czy nie, to jest ich wybór, my na pewno musimy im proponować sensowność życia, czyli Ewangelię.

I trzeci wymiar: Niedziela Misyjna jest ogromnym źródłem wsparcia materialnego. Kościoły na terenach misyjnych są z reguły bardzo małe, niesamodzielne. Pamiętamy, jak św. Paweł w Liście do Koryntian prosi, by zrobiono zbiórkę na inne wspólnoty. Kościoły starsze, silniejsze mają obowiązek wspierania młodszych, słabszych. I dobrze, Bogu dzięki, że ta ofiara z Niedzieli Misyjnej idzie do Papieskich Dzieł Misyjnych w całości, a my ją przekazujemy do tych terytoriów misyjnych najbardziej potrzebujących, zgodnie z zapotrzebowaniem i projektami Dykasterii w Watykanie.

fragment rozmowy przeprowadzonej przez Katolicką Agencję Informacyjną