Nic tak nie uczy pokory i ufności w Boże działanie jak pobyt na misjach.
Misja Tanzania to cudowne i oczyszczające doświadczenie, które na pewno na długo pozostanie w mojej głowie.

Pierwsze dwa dni rekolekcji były dla mnie ,,przełamaniem lodów ‘’ , co w praktyce oznaczało: pokonać strach, wyjść z siebie z królestwa mego ego, zaufać.

Aby być dobrym narzędziem, potrzeba sprawnie i skutecznie się nim posługiwać. Tak też Pan Bóg działał. Pokazywał mi czym jest Jego łaska i moc i że bez Niego nic nie potrafię zrobić. Doskonałym przykładem są spotkania w małej grupie.

Mój angielski nie był na wysokim poziomie więc musiałam poświęcić dużo czasu na przygotowanie spotkań. Bałam się idąc na spotkania, ponieważ przygotowując je nie rozumiałam wielu rzeczy po angielsku. W głowie rodziło mi się pytanie: ,,Jak ty  to im wytłumaczysz Magda ‘’. Bałam się. Przed każdym spotkaniem stawałam w prawdzie przed dziewczynami, prosiłam je aby modliły się do Ducha Świętego aby udzielił mi swoich darów: zabrał strach, wlał słowa w usta i zrozumienie. Na koniec spotkania była modlitwa dziękczynna w której to dziewczyny dziękowały za każdą rzecz jaką mogły się nauczyć na spotkaniu, wymieniały konkretne cele spotkania, to czego bałam się najbardziej, że nie zrozumieją. Dla mnie to było potwierdzeniem tego, że Bóg cały czas był ze mną i udzielał mi swoich darów, czynił ze mnie narzędzie , wystarczyło się mu oddać.

Czułam, że im bardziej ufam Bogu i uznaję swoją nędzę, tym większy doznaje pokój i radość w sercu. Cieszyłam się z każdej chwili, nie mogłam się  doczekać co przyniesie kolejny dzień. Msza Święta była sprawowana w radości i wdzięczności. Przeżyć Eucharystię wśród tańców
i pieśni w ich ojczystym języku Suahili  było bardzo ciekawym i budującym doświadczeniem. Nauczyło mnie większego dziękczynienia i uwielbienia Go .

Ostatnim doświadczeniem jakie zapadło mi w pamięć była ewangelizacja po wioskach. Ludzie przyjmowali nas z otwartymi rękami, dawali nam nawet jedzenie, a wiedzieliśmy ze żyją tu bardzo skromnie. Ci ludzie byli bardzo prości. Taka też jest ich wiara, prosta i piękna zarazem. Z radością i  wdzięcznością przyjmowali każdy różaniec czy obrazek.

Kończąc , chciałam powiedzieć, że misje pozwoliły mi odkryć samą siebie, pokazać kim tak  naprawdę jestem  i do czego zmierzam.

Jestem chrześcijanką, głosić ewangelię  to zaszczyt. Najlepiej użytecznym narzędziem jest się wtedy kiedy Bogu oddaje się każde zmartwienie, każdą radość i daje się prowadzić.

On naprawdę  czyni piękne rzeczy.

Chwała Panu !

Magdalena Rudzińska