4 września 2020
Pierwsze kilka dni mojej misji w Kenii to pobyt w domu dziecka Shalom. Wiele z tych dzieci ma za sobą naprawdę trudne przeżycia, straciło rodziców, bliskich lub doświadczyło bólu i odrzucenia. To miejsce to ich szansa na lepszą przyszłość, to ich nowy start. Stąd też tak ważna jest troska o mnożące się tu potrzeby. A są one naprawdę różnorodne, bo poczynając od zakupu nowych łyżek, książek, poprzez program „Adopcja na odległość”, a kończąc na budowie nowego budynku mieszkalnego dla dzieci, których poza pandemią jest tu nawet koło 600.
Jednak pierwsza i najważniejsza potrzeba to zapewnienie tym dzieciom tego, na co zasługują i co powinny mieć od małego za darmo – poczucie bezpieczeństwa, bliskości i miłości. Niesamowite jest dla mnie z jaką dziecięcą szczerością i radością te maluchy lgną do przytulania, spędzania czasu i wspólnej zabawy, nawet z praktycznie obcą dla nich osobą – w końcu jestem tu zaledwie kilka dni! To daje mi naprawdę głęboką nadzieję, że pomimo ich trudnej przeszłości, będą potrafiły wyjść na prostą i ułożyć sobie wspaniałe życie. A przecież każdy człowiek powinien mieć taką szansę.
Oprócz domu dziecka mieści się tutaj także liceum i uniwersytet, jest więc też trochę młodzieży. I tu znowu muszę podkreślić, że są to naprawdę niesamowici ludzie, bardzo otwarci i wiecznie uśmiechnięci, niezwykle ambitni, którzy myślą na poważnie o swojej edukacji, pracy i przyszłych planach.
Jestem ogromnie wdzięczna Bogu, że pozwolił mi poznać to miejsce, spędzić czas z mieszkającymi tu dziećmi, porozmawiać z młodymi i dzięki temu nie tylko dać coś od siebie, ale także bardzo wiele zyskać. Dostrzegam tu Jego ogromne działanie i pokłady miłości, które są silniejsze niż jakiekolwiek trudności życiowe.
Przy okazji chciałam Wam też bardzo serdecznie podziękować za wsparcie, jakiego doświadczam w ostatnim czasie. W szczególności dziękuję wszystkim, którzy wspierają moją misje finansowo i tym samym umożliwiają mi działanie w Kenii. To dzięki Wam dzieje się naprawdę dużo dobra! Zbiórka osiągnęła już 90% kwoty – nadal nie mogę w to uwierzyć. To dla mnie piękny znak i ciągła motywacja. Jeśli dalej chcielibyście wspierać to misyjne dzieło, będę bardzo wdzięczna jeśli podzielicie się informacją ze swoimi bliskimi. Dzięki temu przyczynicie się m.in. do polepszenia warunków życia w domu dziecka Shalom.
11 września 2020
Z czego słynie Kacheliba?
Kilka dni temu zmieniłam swoje miejsce pobytu na oddaloną o 15 godzin jazdy busem wioskę o nazwie Kacheliba. Razem z kenijskimi animatorami przybyliśmy tutaj, żeby poprowadzić dwie tury rekolekcji ewangelizacyjnych. Na pierwszy ogień przyjechała młodzież i to w liczbie prawie 100 osób! Podczas pięciu pełnych dni staramy się jak najlepiej przekazać im podstawowe treści naszej wiary i uczynić je bliższymi, dzięki czemu mogą pogłębić swoją relację z Bogiem. To niesamowite patrzeć jak rozwijają się duchowo i otwierają na drugiego człowieka na przestrzeni zaledwie kilkudziesięciu godzin. Duch Święty bardzo mocno działa!
Jednym z moich ulubionych punktów programu jest spotkanie w grupie, podczas którego mam możliwość bliżej poznać i porozmawiać z moimi jedenastoma uczestnikami. Kilkoro z nich stało się dla mnie naprawdę bliskich w ciągu tych zaledwie paru dni. Ich historie są nieraz bardzo trudne, związane z uzależnieniem od narkotyków, złym towarzystwem, biedą, przykrą sytuacją rodzinną. Wielu z nich jest w pewien sposób zagubionych i osamotnionych, ale to, jak przeżywają wiarę tutaj i teraz, jak o niej opowiadają i jak dzielą się swoją przeszłością jest dla mnie niesamowitą lekcją odwagi. Są po prostu wspaniałymi ludźmi.
Dodatkowo mam dzięki temu okazję głębiej wejść w afrykańską kulturę i zobaczyć życie ludzi w podobnym wieku do mnie. Mogę poznać ich troski i problemy, ale też marzenia i sukcesy. I nie muszę chyba podkreślać, że prawdziwa szczerość, życzliwość i sympatia jest w każdym miejscu na świecie taka sama, co sprawia, że czas spędzany tutaj jest dla mnie naprawdę bardzo owocny i mam nadzieję, że taki też jest dla naszych uczestników.
Z czego zatem słynie Kacheliba? Na pierwszym miejscu z tego, że Ruch Światło-Życie pojawił się tu po raz pierwszy właśnie w tym roku, bo wraz z nami Słynie też z niesamowicie sympatycznych księży – każdy z innego kraju! A także z tego, że na spokojnym spacerze po okolicy można tu spotkać biegające sobie beztrosko… stado owiec, kóz lub krów
24 września 2020
Trzymając wspólny front
Druga tura rekolekcji, które jako Ruch Światło-Życie zorganizowaliśmy w Kachelibie, skierowane były do katechistów. W zasadzie trochę się ich obawiałam, bo co ja, młoda dziewczyna (niezamężna i to bez żadnych krów w zagrodzie), mogę im przekazać, czego by jeszcze nie wiedzieli. Obawiałam się więc też swego rodzaju dystansu, który będzie dzielił mnie i ich. Na szczęście – tak jak to często bywa – sytuacja obrała zupełnie inny tor.
Katechiści, którzy do nas przybyli, okazali się niesamowicie otwarci, sympatyczni i bardzo kooperatywni. Przedział wiekowy wynosił od 25 do 70 lat, co wydawać by się mogło nie lada wyzwaniem, jednak okazało się jedynie świetnym dowodem na to, że wspólnotę można stworzyć z każdym i to w zaledwie kilka dni (lub wręcz ośmieliłabym się powiedzieć – w jeden wieczór). Była to fantastyczna okazja do wzajemnej wymiany doświadczeń – naszych jako animatorów i ich jako doświadczonych (kilka miesięcy lub i kilkadziesiąt lat) katechistów, działających na terenie rozległej parafii. To właśnie wspólny front, jaki trzymamy, czyli chęć głoszenia wiary i żywego Boga innym, było tym, co zbliżyło nas do siebie i pozwoliło wykorzystać dany czas w 100%.
Chcąc ułatwić to zadanie naszym uczestnikom, pierwszego dnia rekolekcji podarowaliśmy każdemu Pismo Święte w języku swahili, które – jak to wielu z nich przyznało – jest często trudno dostępne lub po prostu nie mogą sobie na nie pozwolić. Stąd też ponownie dziękuję za wszystkie wpłaty, bo to m.in. dzięki Wam mogliśmy je zakupić! A w końcu nie ma bardziej pomocnego podręcznika do głoszenia Ewangelii niż… sama Ewangelia
Jak pisałam już wcześniej, rekolekcje to też po prostu czas integracji i bycia ze sobą, nie będę więc liczyć ile ciekawych rozmów przeprowadziłam podczas posiłków na świeżym powietrzu lub jak bardzo wytańczyłam się i wyskakałam na naszych pogodnych wieczorach! Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że był to dla mnie bardzo owocny czas i jestem dumna z tego, jakich ludzi poznałam oraz że mogłam wejść nieco bardziej w ich codzienność i kulturę.
12 października 2020
Karibu tena!
Dla tych wszystkich, którzy zastanawiają się czy może się nie zgubiłam, zaginęłam, zginęłam, zmieniłam narodowość i kolor skóry… ogłaszam głośno i wyraźnie – szczęśliwie wróciłam! Pomimo że wyliczone opcje brzmią całkiem prawdopodobnie, to jednak na ten rok moja afrykańska przygoda musiała się zakończyć z powodu innych czekających mnie obowiązków w mojej małej ojczyźnie
Jak możecie się domyślać, wrażeń z misji jest cała masa, zdecydowanie za dużo, żebym teraz je wszystkie wypisała. Podzielę się więc kilkoma najważniejszymi, a resztę mam nadzieję przekazać w swoim czasie
- Kenia to kraj pełen niezwykłych ludzi, ogromu radości, niekonwencjonalnych rozwiązań i… wielu niespodzianek.
- Wszelka forma duchowej samorealizacji, której szczególnie pomocny schemat można według mnie znaleźć w Ruchu Światło-Życie, jest tam niesamowicie potrzebna, zwłaszcza młodzieży, aby mogła się rozwijać w bardziej sprzyjających warunkach, zakorzeniając się jeszcze mocniej w Bogu.
- Naprawdę wystarczy mało, aby stało się dużo. Spotkałam wielu ludzi, którzy są dla mnie pięknym przykładem tego, że często pomimo ogromnej biedy dalej można dzielnie kroczyć przez życie i dawać z siebie jak najwięcej, doceniając nawet najdrobniejsze błogosławieństwa.
- Jeśli nie wiesz lub nie masz co dać, ofiaruj swój czas, dobre słowo, uśmiech czy uścisk.
Zdaję sobie sprawę z tego, że większość tych przemyśleń nie jest wcale odkryciem roku. Że są to w większości uniwersalne prawdy, o których każdy z nas wie. Mimo wszystko miesiąc spędzony w Kenii był dla mnie dobrą okazją do tego, żeby sobie o nich przypomnieć i na nowo uzmysłowić – dlatego też postanowiłam podzielić się nimi z szerszym gronem odbiorców
Przy tej sposobności chciałam też z całego serca podziękować wszystkim za każde okazane wsparcie: słowne, mentalne, duchowe, modlitewne, materialne, fizyczne, finansowe. Każdego z nich była naprawdę ogromna ilość, co tylko ciągle napędzało mnie do dalszych działań! Jestem Wam ogromnie wdzięczna i jako że po ludzku chyba nie potrafiłabym tego wyrazić, to obiecuję Wam wszystkim swoją modlitwę. Mocno wierzę w to, że w ciągu ostatniego miesiąca wydarzyło się naprawdę dużo dobra, które Pan Bóg tylko będzie pomnażał. Jeszcze raz ogromnie Wam wszystkim dziękuję i mam nadzieję złapać okazję, co by jeszcze trochę więcej poopowiadać
P.s. Tu takie symboliczne zdjęcie części naszej kenijskiej ekipy – bardzo Wam dziękuję za świetną współpracę i jeszcze lepszy czas!