Wiele osób pytało się mnie już o moje tegoroczne doświadczenie misyjne, z którego wróciłam dwa tygodnie temu. Jak zawsze – historii do opowiedzenia jest mnóstwo. Mnóstwo było też radości, uśmiechów, ale i trudniejszych sytuacji, a zdarzyły się i łzy wzruszenia.

Wiem, że od tak wielu osób dostaję (i czuję!) ogromne wsparcie, za co jestem niezwykle wdzięczna. A moją wdzięczność mogę wyrazić właśnie m.in. poprzez podzielenie się historiami przywiezionymi z Kenii. W związku z powyższym – także w tym roku postanowiłam napisać ten podsumowujący post

Rozdział 1: Rekolekcje na „końcu świata”

Pierwszą częścią mojej tegorocznej misji w Kenii było poprowadzenie dwutygodniowych rekolekcji oazowych w rejonie West Pokot.

Dokładnie było to miejsce, które określiłabym mianem „końca świata” (być może dlatego, że aby tam dotrzeć, przejeżdżaliśmy busem przez rzekę, drogę torowały nam wielbłądy, a dookoła nic tylko widoki gór). W tym czasie nauczyłam się jednak, że miejsce, które mi wydaje się „końcem świata” dla kogoś drugiego jest miejscem codziennego życia czy służby innym. Uświadomiłam sobie na nowo jak bardzo warto w takie miejsca docierać – po to, żeby spotkać drugiego człowieka. Po kilku pierwszych dniach ogarnęła mnie ogromna wdzięczność za naszych uczestników, którzy (w większości w wieku studenckim) byli bardzo otwarci i zaangażowani. Gdy wyjeżdżaliśmy, pytali tylko kiedy znowu wrócimy. A ja mam szczerą nadzieję, że w niedalekiej przyszłości!

Rozdział 2: Shalom – dom dla każdego kto go nie ma

Po rekolekcjach przyjechałam na około dwa tygodnie do Shalom (niektórzy już wiedzą: jest to szkoła z internatem połączona z domem dziecka). W tym czasie poznawałam jakie zaszły tam zmiany od mojego ostatniego pobytu na początku 2023 roku. Jedną z najpoważniejszych zmian jest obecna ilość dzieci/uczniów – wynosi ona ponad 700! Dzieci są w przekroju wiekowym od pierwszych miesięcy życia po uczniów z technikum. Ktoś mógłby zarzucić dyrektorowi szkoły i administracji brak rozsądku. Możliwości lokalowo-przestrzenne są niestety o wiele za małe na tyle osób (nie licząc nauczycieli, opiekunek i innych pracowników). Ale wiem z własnego doświadczenia i widzę na własne oczy, że każde dziecko, które tam trafia – KAŻDE z osobna – trafia tam z historią. Nieraz skomplikowaną, trudną, niewypowiedzianą na głos. Sama byłam świadkiem sytuacji, w których po ludzku, z rozsądku, powinno się odmówić przyjęcia do szkoły, do dormitorium – „bo nie ma miejsca, nie ma osób do opieki”. Ale patrząc sercem nie jest się w stanie powiedzieć „nie”. Bo jeśli tu powiedzą „nie”, to dziecko może wylądować na ulicy. Czy to jest to lepsze rozwiązanie?

Oczywiście, w związku z tym jednym z problemów Shalom jest przeludnienie i brak wystarczającej opieki do dzieci. W zamian jednak mają one zapewniony dach nad głową, trzy ciepłe posiłki dziennie i edukację.

Rozdział 3: Dar życia

Podczas mojego pobytu w Shalom miałam przyjemność poznać najmłodszych uroczych podopiecznych: dziewięciomiesięczne bliźniaki o imieniu Dylan i Kylan. Nie potrzebowałam dużo czasu, żeby zżyć się z Dylanem, który stał się „tym moim bliźniakiem” do opieki przez kilka dni. Niestety ich stan zdrowotny był ciężki i któregoś dnia pojechaliśmy z nimi, i jeszcze z dwójką innych naszych dzieci, do szpitala (całkiem zabawne było poruszenie, jakie wywołaśmy swoją obecnością na kenijskim SORze: dwójka „białych” i czwórka kenijskich dzieci; przynajmniej była jakaś rozrywka w szpitalu). Ostatecznie małe bliźniaki zostały do szpitala przyjęte, z czego bardzo się ucieszyliśmy – choć przykro mi było wracać do Shalom z pustym kocykiem, nie trzymając ich w rękach.

Oprócz problemów zdrowotnych, bliźniaki nie są też niestety na takim poziomie rozwoju ruchowego, na którym być powinny. W wieku dziewięciu miesięcy nadal nie potrafiły same m.in. dłużej utrzymać główki czy usiedzieć. Jedną z głównych przyczyn takiego stanu rzeczy jest niestety brak wystarczającej (i wykształconej w tym kierunku) opieki (o czym wspominałam wyżej).

Obecnie staramy się, aby Dylan i Kylan trafili do bardziej kameralnego domu dziecka, gdzie będą mieli szansę na prawidłowy dalszy rozwój.

W takich sytuacjach poraz kolejny dziękowałam Bogu za ten najbardziej podstawowy dar – dar życia. Nawet jeśli w gorszych warunkach, nawet jeśli bez właściwej opieki… To, co najważniejsze, to że wszystkie te dzieci dostały po prostu kolejną szansę na (prze)życie.

Słowem zakończenia…

Chciałam OGROMNIE podziękować wszystkim, którzy – czy to po raz pierwszy, czy już kolejny – wspierali mnie w tegorocznej misji, zarówno w trakcie przygotowań, jak i już w trakcie pobytu. Nie potrafię opisać jak bardzo jest to dla mnie ważne i jak ta świadomość pomaga i motywuje, zwłaszcza w trudniejszych dniach

Wszystkim Wam BARDZO DZIĘKUJĘ!

Jednocześnie zainteresowanych tematem zachęcam do obserwowania naszych misyjnych profili na Facebooku, gdzie co jakiś czas pojawiają się informacje o kolejnych spotkaniach, misjach i działaniach. A gdyby ktoś zechciał usłyszeć jeszcze więcej historii z Kenii, w wolnej chwili można śmiało do mnie napisać…

„Sam Pan, który pójdzie przed tobą, On będzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci. Nie lękaj się i nie drżyj!”
Pwt 31, 8

„Dobra i niedole, życie i śmierć,
ubóstwo i bogactwo pochodzą od Pana”
Syr 11, 14

Julia Mickiewicz